Zaczęło się od takiego pięknego poranka,
aż pan gawron szepnął coś do uszka swojej pani,
i ona z nim poszła....dalszej historii nie znam:-)
W lesie były wiewiórki,
tak trzaskałam swoim aparatem, aż wymownie na mnie spojrzała jedna z rudasek,
a potem spotkało nas coś niesamowitego dzięki Januszkowi! Pierwszy raz w życiu (chyba) widziałam gile na własne oczy!!!;-))))
Dobrze, że kocurek miał ochotę poleżeć w słoneczku:-)
Świetnie natrzaskałaś :)
OdpowiedzUsuńRuda jest śliczna.
Co tam ruda, GILE to jest coś.
OdpowiedzUsuńFajnie z tym Januszkiem -:)
Sliczne i ptaszki i wiewiorki. Piekne zdjecia!
OdpowiedzUsuń